
Jedyny Polak na torze w USA. W koszulce projektu Lumpa i z logo EcoGeneratora
W 2024 roku nie miał sobie równych. Czy i w tym roku szczecinianin będzie w czołówce ultrakolarzy na świecie? Tego nie wiadomo. Pewne jest jednak, że ma ogromne na to szanse i wsparcie EcoGeneratora. Pierwszy start już w lutym. 24 godziny jazdy w upale, na Florydzie, w koszulce projektu znanego artysty ze Szczecina – Lumpa!
Fot. Piotr Pauk
Ultrakolarski sezon 2025 wystartował. Tradycyjnie wyścigi dla kolarzy z całego globu o nadludzkich siłach będą organizowane przez cały rok, w różnych miejscach na świecie. Polska także ma swojego reprezentanta. To Marek Rupiński, rodowity szczecinianin, który obecnie jest liderem na liście World Ultra Cycling Association (jedynej działającej organizacji zrzeszającej ultrakolarzy z całego świata). Przed nim nigdy nie było żadnego naszego rodaka. Niewiele jest w ogóle osób na świecie, które są w stanie ukończyć organizowane przez WUCA mordercze wyścigi. Na starcie zazwyczaj jest wielu, do mety dojeżdża kilku. W tak zacnym gronie być najlepszym, to ogromne osiągnięcie.
Kalendarz ultrakolarskich wyścigów jest już rozpisany do sierpnia, pierwszy start miał miejsce w Malezji, teraz kolej na zawody w USA.
- Do klasyfikacji liczą się przynajmniej cztery wyścigi - 12 i 24 godzinny, wyścig 1500 lub 3000 kilometrów i około 750 kilometrów – wymienia Marek Rupiński. - Za zajęte w tych startach miejsce otrzymuje się punkty. Ten ultrakolarz, który zdobędzie najwięcej punktów, zdobywa Puchar Świata WUCA. W ubiegłym roku to byłem ja…
Ale rozpoczął się nowy rok i nowy sezon. Do Malezji panu Markowi nie udało się pojechać, ale nic straconego, bo wiąże duże nadzieje ze startem w Sebring na Florydzie w zawodach ultrakolarskich 12/24 Ultra Time Trial. Tam zadaniem kolarzy będzie przejechanie jak najdłuższej trasy w ciągu 24 godzin. A będzie ona wiodła po pętli o długości 6 kilometrów przez amerykańskie osiedle domów jednorodzinnych.
- Atmosfera tam jest fantastyczna. Mieszkańcy tego osiedla wychodzą przed domy, rozkładają grille, wystawiają dmuchańce i kibicują całą noc – wspomina Marek Rupiński. – Rok temu na tym wyścigu, jednak na inaczej wyznaczonej pętli, zrobiłem ok. 770 kilometrów. Zobaczymy jak pójdzie w tym roku. Wiem, że jestem w stanie jechać 24 godziny non stop. Ta trasa będzie łatwiejsza. Jest na niej mniejszy ruch niż na tej ubiegłorocznej, nie ma skrzyżowań ze światłami. Start jest zazwyczaj ok. godz. 6. Ruszamy w grupach co 5 minut. Spodziewam się, że w tym roku może być na torze w sumie ok. 100 uczestników.
Wydarzenie odbędzie się od 15 do 16 lutego. Dobrą energię naszego reprezentanta będzie wspierał EcoGenerator, ale nie tylko…
- Na koszulce rowerowej, w której wystartuję w Stanach znajdzie się oczywiście logo EcoGeneratora. To jednak nie będzie jedyny powód, dla którego będzie ona wyjątkowa i oryginalna. Mogę zdradzić, że projektem koszulki zajął się Piotr Pauk, czyli nikt inny jak Lump, artysta wywodzący się ze szczecińskiej sceny graffiti, wykładowca Akademii Sztuki w Szczecinie. Nasza współpraca wyniknęła zupełnie przypadkiem.
Fot. Piotr Pauk i Marek Rupiński
Czytaj też: Ze Szczecina do Lizbony na rowerze i z EcoGeneratorem! [wideo]
Kiedy EcoGenerator wspierał Pana Marka podczas ostatniego wyzwania, w którym na rowerze pokonywał trasę ze Szczecina do Lizbony (3 tys. km), zapowiadając to wydarzenie ultrakolarz wykonał sobie zdjęcie przed muralem, znajdującym się na terenie naszego zakładu. Jego autorem jest właśnie Piotr Pauk.
- Oznaczyłem go na tym zdjęciu w poście na jednym z profilów w social mediach i po jakimś czasie nawiązaliśmy kontakt. Od słowa do słowa wyszło, że fajnie byłoby, zaprojektować jakąś wyjątkową koszulkę na start w USA – zdradza Marek Rupiński.
- To miało być na już, więc z powodu braku czasu, na początku odmówiłem. W kalendarzu przesunęły mi się jednak dwa terminy i znalazłem chwilę – przyznaje Piotr Pauk. – Pojechałem wtedy do ojca i znalazłem u niego jakąś instrukcję obsługi roweru z lat 80. Spojrzałem na to, zabrałem do domu. Wieczorem siadłem, podarłem ją z jakimiś starymi szkicami i ułożyłem z tego kolaż. Pomyślałem – „spoko” i wysłałem szybko szkic koszulki Markowi. Napisałem, że jeśli bierze coś takiego, to wchodzę w to. Stwierdził, że jest „petarda!”.
Na miejscu ultrakolarzowi z Polski będą towarzyszyć żona i córki. To one zadbają o posiłki w trakcie jazdy, nawodnienie, a także będą jedyną pomocą, jeśli zdarzy się coś niespodziewanego…
- W ubiegłym roku w USA złapałem „kapcia”. W takich sytuacjach telefonuję wtedy do dziewczyn, żeby szykowały koło. Niejeden wyścig mamy wspólnie za sobą. Choć jeszcze się uczą, przy podstawowych technicznych problemach potrafią skutecznie mi pomóc. Oby do takich sytuacji nie doszło – wymownie krzyżuje palce pan Marek.
Następny start, o którym marzy ultrakolarz i który przybliżyłby go do zdobycia kolejny raz pucharu świata, to występ podczas Mistrzostw Świata dookoła Austrii w sierpniu tego roku (2200 km) i Mistrzostw Europy – w maju we Włoszech na trasie od Adriatyku nad Morze Śródziemne (770 km).
- Trzeba jednak pracować, młodsza córka musi chodzić do szkoły. Sam nie wiem, czy to ogarnę, a chciałbym jeszcze wystartować w Race Across America – uśmiecha się pan Marek.
Relację z wyścigu 15-16 lutego w USA będzie można śledzić na social mediach Marka Rupińskiego oraz EcoGeneratora.
Kim jest Marek Rupiński? Przypomnijmy.
Swoją determinacją, niewyobrażalną wytrzymałością fizyczną oraz psychiczną, wielu wyrzeczeniami, wsparciem przyjaciół i rodziny, Marek Rupiński, na co dzień przedsiębiorca zaopatrujący szczecińskie szkoły i przedszkola w artykuły spożywcze, znalazł się na czele listy federacji World Ultra Cycling Association. Zdobywając punkty w wielu morderczych wyścigach pozostał jej niekwestionowanym liderem.
- Na wyścigach, maratonach kolarskich moja żona, przyjaciele, rodzina podają mi bidony z piciem, przygotowują rollo z ryżem czy makaronem. Zdobywam największe tytuły kolarskie na świecie i nie mam w zespole dietetyka, trenera, masażysty, czy mechanika. Totalna amatorszczyzna – śmieje się ultrakolarz. – Często jadą ze mną, bo mnie lubią, wspierają, chcą przeżyć przygodę w pięknym miejscu na świecie, przeważnie nie jestem w stanie im tego nawet finansowo wynagrodzić. Sam na swoje starty zaciągam kredyty, poszukuję sponsorów, sprzedaję rowery. A ostatecznie za osiągnięcia otrzymuję piękne puchary. Daję z siebie wszystko, przekraczam swoje granice, by się sprawdzić, rozsławiać nasz kraj i czerpię z tego ogromną satysfakcję.
Kiedy garstka ultrakolarzy z całego świata jeszcze walczy, by ukończyć kolejny nadludzki maraton w wyznaczonym limicie czasu (np. 12 dni), on pokonując trasę z najlepszym wynikiem jest już w domu i szykuje się do pracy.
- Tytuły, które zdobywam na rowerze, choć imponujące, nie dadzą mi chleba, nie spłacą kredytu a wożenie ziemniaków… tak – śmieje się pan Marek. – Dlatego kończę wyścig, ślicznie dziękuję za piękny puchar np. w Danii, Japonii czy Ameryce i szybko wracam do domu, bo szkoły i przedszkola czekają na dostawę a robię to od 20 lat.
Polecamy również: Lider pucharu świata i EcoGenerator razem dla WOŚP!
Pan Marek dzieciństwo spędził na os. Zawadzkiego. Od najmłodszych lat starał się być samodzielny, pracował na własne wydatki. Handel w branży spożywczej, od którego zaczął jako nastolatek, okazał się nawet znacznie bardziej dochodowym zajęciem niż praca w zawodzie akustyka, na którego wykształcił się w ówczesnej Politechnice Szczecińskiej.
Jeśli jeszcze ktoś nie słyszał o Marku Rupińskim, szybko powinien to nadrobić. Warto poznać jego historię, jego fenomen i uświadomić sobie, że nie ma rzeczy nieosiągalnych, nawet jeśli zaczynamy od zera i to po czterdziestce! Bo to właśnie po ukończeniu czterdziestego roku życia, pan Marek pożyczył rower od sąsiada i na „dzień dobry” przejechał 100 kilometrów tam i z powrotem.
Dziś ma 50 lat i na koncie wiele światowych tytułów z zakresu kolarstwa. Wąskie grono światowych ultrakolarzy zna go dobrze. Zawsze lubił aktywność, ale nie sądził, że zachęcony przez grupę rowerzystów do wspólnej wyprawy, na pożyczonym od sąsiada rowerze, bez problemu przejedzie 200 kilometrów.
- Wsiadłem na rower i okazało się, że mogę jechać dwa, trzy dni, czy tydzień – rozkłada ręce z uśmiechem Marek Rupiński. – Po prostu tak mam. Nawet sen nie jest mi potrzebny, potrafię odpoczywać na rowerze, albo przez dłuższy czas w ogóle. Chodzi o to, żeby chrapnąć, zregenerować się, przez jakiś czas jedziesz szlaczkiem a potem kawa, makaron, ryż, paprykarz, daktyle i ciśniesz dalej. Cieszę się, że podczas zawodów poznaję ludzi z całego świata np. Mistrza Niemiec czy Portugalii i mogę z nimi rywalizować pomimo czasem dużej różnicy wieku. Ultrakolarstwo to nie tylko wiek, ale psychika i znajomość samego siebie Oczywiście, że są chwile zwątpienia, ogromnego zmęczenia, nawet halucynacje, fizyczny ból… Wtedy pomaga mi muzyka. Lubię też audiobooki czy podcasty, których słucham podczas treningów.
Tu przez Amerykę a tu pod Miodową… 126 razy
Pierwszy dłuższy start pana Marka liczył 3 600 kilometrów. Podróż samochodem na takiej trasie jest męcząca a Marek Rupiński wsiadł na rower pobił rekord i zajął pierwsze miejsce w Race Around Poland w 2022 roku.
Jego marzeniem było przejechać Race Across America - najtrudniejszy kolarski maraton, w którym startują setki osób a kończy go kilka. Na przestrzeni 40 lat w sumie tylko 200 osób. Pan Marek był drugim Polakiem, który w ogóle przejechał całą trasę. Pokonywał 500 kilometrów dziennie i zajęło mu to 10 dni i 5 godzin.
- Ten wynik, oprócz ogromnej satysfakcji, dał mi pierwsze miejsce w kategorii do pięćdziesięciu lat, drugie miejsce w klasyfikacji generalnej, tytuł najszybszego mężczyzny oraz najlepszego debiutanta roku – Rookie of The Year – wymienia szczecinianin.
To najbardziej spektakularny wynik, ale jest ich znacznie więcej. W ubiegłym roku (2024) kolarz przejechał ponad 30 tysięcy kilometrów, startował w kilku światowych wyścigach, ale też przejechał np. trasę wokół Zalewu Szczecińskiego (ok. 260 km) o każdej porze roku i rekord tej trasy cały czas należy do niego. Wcześniej ulicę Miodową tam i z powrotem zdobył w ciągu 26 godzin 126 razy (500 km) w ramach wyzwania, w którym trzeba było pokonać przewyższenia liczące tyle co Mount Everest. Cel na 2025 rok to 36 tysięcy kilometrów, czyli średnio 100 kilometrów dziennie.
Więcej o tym, co dzieje się w EcoGeneratorze na naszym Facebooku i Instagramie. Polub nas!